"Wyruszymy razem gdzieś..."

Rathes Shilene

*Obejrzała się jeszcze przez ramię, po raz ostatni patrząc na karczmę, po której pozostało już tylko wspomnienie i kupa gruzu, z jedną, samotną wychylającą się spod kamieni gałązką aronii. Na jej usta wychynął uśmieszek, przejechała wzrokiem po twarzy wszystkich na około.. Byli tu znowu wszyscy, zniszczenie karczmy wpłynęło na chwilowe zapomnienie o urazach. Przed nimi była droga. Wspólna droga*

I znów przed siebie...

*Wyszczerzyła ząbki, najwyraźniej nie przejęta dramatycznym końcem karczmy i zemstą Bogów [?]*

Lunarie Srebrzystooka

*z obłędnym uśmiechem zaczęła nucić cicho "Rozwaliło naszą karczmę...", wykonując coś w rodzaju tanecznych ruchów. Po chwili wyciągnęła z torby pękatą butelkę rumu*

Trzeba to uczcić!

Rathes Shilene

A tu ma pani rację, Pani Córko *wyszczerzyła ząbki i wyrwała jej butelkę, jednak zreflektowala się w porę i odsunęła ją na odległość ramienia, odchrząknęła cicho* To znaczy... *zamrugała kilka razy*

Morgoth, Mściwojem zwany

*wydarł jej butle z ręki i opróżnił do dna* dobre, trzeba przyznać że BYŁO dobre* uśmiechnął się szyderczo* no to ja proponuje wbić się na wioske, zjeść i wypić wszystko co tam mają a potem sie pomyśli... co wy na to?

Lunarie Srebrzystooka

Zgadzam się. *czarownica wyszczerzyła się bez wyraźnego powodu, po czym spojrzała dokoła* To którędy do najbliższej wsi? I pamiętajcie, trzeba znaleźć jakąś nową siedzibę.. najlepiej w jakiejś ciekawej i dostatniej okolicy.

Hagrida Złotobrewa

Ano. Ostatnią wioskę szybko przepiliśmy *roześmiała się wesoło i odetchnęła głęboko* Czyli zaczynamy od nowa... Macie jeszcze co do picia? *wyszczerzyła się*

Romenna Natiale

Ja co prawda jestem abstynetntką, ale... Cóż... No... Chodźmy do tej wsi. *mrugnęła porozumiewawczo i ruszyła przed siebie. Chwilę potem zatrzymała się* No ale kto prowadzi??? Ja bynajmniej.

elfka Ireth

*Potoczyła wzrokiem po zebranych. Nie lubiła gwałtownych zmian, ale posiadała jedną, ważną cechę - potrafiła się dostosować, pozostając zawsze sobą. Uśmiechnęła się więc blado i nie mówiąc nic - czekała na rozwój sytuacji. Przemknęło jej przez myśl pytanie, czy to instyknt samozachowawczy czy może słowa w tej sytuacji były mało istotne?*

Lunarie Srebrzystooka

Ireth... chodź z nami i nie przejmuj się. *podeszła do elfki i nonszalancko objęła ją ramieniem, nie wiadomo skąd wyciągając kolejne butelki rumu. Zębami odkorkowała jedną i wypiła jej zawartość do dna, drugą wcisnęła towarzyszce*

"Rozwaliło naszą karczmę..."
*śpiewała coraz głośniej i weselej, kierując swe kroki na ścieżkę wgłąb lasu*

elfka Ireth

Tak... *powiedziała niewiadomo do kogo i ruszyła wraz z Luną. Odkorkowała butelkę i powoli wypijała jej zawartość. Nie zdążyła przywiązać się do karczmy. Odganiała od siebie pewne myśli, które krążyły nad jej głową niczym sępy. Cóż jej pozostało? Uśmiechnęła się do czarownicy.*

Lunarie Srebrzystooka

*Nagle gdzieś zza krzaków rozległ się szelest. Zabrzmiało to, jakby jakiś duży stwór czaił się do ataku... *

Co to było? *czarownica przystanęła i rozejrzała się dookoła*

Romenna Natiale

Czy nie uważacie, że zrobiło się strasznie cicho? *powiedziała lekko zaniepokojona Romenna* Nie słychać śpiewów ptaków. Tylko ten zbliżający się szelest. Mam nadzieję, że to wiatr. *powiedziała tak, jakby sama w to niewierzyła*

Hagrida Złotobrewa

Bo to jest wiatr *mruknęła pogardliwie i pociagnęła potężny łyk z Luniowej butelki* Zacne to. A gdzie.... *zamilkła, bo do szelestu dołączył cichy w rzeczywistości, teraz jednak brzmiący jak huk trzask gałązki*

Romenna Natiale

Wiesz, Hag... Wiatr nie łamie gałązek. Nawet jak wypije. *powiedziała złośliwie, łypiąc na butelkę* Zaczynam się niepokoić. *dodała cicho* Co ro... *nie dokończyła bo dało się słyszeć świst i koło jej nosa przeleciała strzała, wbijając się w pień*

Lunarie Srebrzystooka

*Czarownica zaklęła i wyciągając różdżkę, szarpnęła Romennę i Hag za ubrania, zaciągając je za pobliskie drzewo* Czy ktoś w towarzystwie ma łuk?