... ruszyli w miasto?

Lunarie Srebrzystooka

Mam propozycję. Co sądzicie o pomyśle wyjścia do miasta gronem forumowym, choćby w tę sobotę? Szykuje się dobra zabawa. Tradycyjnie:
• odwiedziny w Almi Cafe i szpanerskie picie soczku lub wody mineralnej (bo to najtańsze Razz

)
• siedzenie na Placu Pedała, rysując i pisząc po trampkach
• robienie "obory" w Kauflandzie, czyli jeżdżenie wózkami i przymierzanie tandetnych, plastikowych okularków przeciwsłonecznych
• lody u Pierza czy gdzieśtam indziej, przy stoliczku dla dzieci
• straszenie maluchów na placu zabaw
• kręcenie dziwnych filmów, spacerując po deptaku
oraz inne atrakcje.

To jak, kto się pisze? Smile

Lady in Red

Ja się zgadzam jak najbaardziej. I tak miałam iśc na miasto po sklepach połazić. Tylko tak od rana żeby to było. W każdym razie ja się piszę jak najbardziej Laughing

principessa. · Gość

ja też byłabym chętna, ale nie ma mnie w Sanoku przez ten weekend Sad

Hagrida Złotobrewa

Ja w sobotę nie mogę. Mojej kuzynce odbiło i za mąż wychodzi ;]

Lunarie Srebrzystooka

Ok, spotykamy się jutro o 11.00 na deptaku, w okolicach Szwejka Smile

Rathes Shilene

Ja będę, of course - gdziezbym mogła przegapić straszenie dzieciarni Wink

Lady in Red

To może się wybierzemy razem co?

Lunarie Srebrzystooka

Sprawozdanie:
1. Umówiłam się z Lavendą na mostku o 10.15
2. I zabiegana, martwiąc się że się spóźnię... czekałam na nią pół godziny.
3. Troszkę zmarzłam. Miałam tylko sukienkę z krótkim rękawem, a mocno wiało i było dość chłodno.
4. Dzwoniłam tysiąc razy, nie odbierała.
5. Łaziłam tu i tam, a i tak musiała wybrać inną drogę.. Neutral

6. W końcu: udało się. Ruszyłyśmy do miasta.
7. Po drodze gadanie, gadanie, gadanie. Na deptaku zastałyśmy Lady in Red czekającą nieopodal Szwejka
8. Rath przesłała nam smsa, że (wyjątkowo jak na nią) się spóźni.
9. I spóźniła się 40 minut. Siedziałyśmy na ławeczce na deptaku... rozmawiając, wspominając i napotykając różnych znajomych ludzi. Lady była bez śniadania, wszystkim nam chciało się pić. Miałyśmy ochotę wstąpić do Almi, ale jakaś wredna pani zajęła nam ostatni stolik. Evil or Very Mad

10. Kobyła nie zjawiła się wcale
11. W końcu zniecierpliwione zadzwoniłyśmy do Rath, że idziemy do Palermo
12. Słit laski się na nas wygapiły, a my ustalałyśmy zamówienie
13. Wpadła czarnowłosa elfka z uroczym jaskrawym notesiczkiem z myszką miki. Ukradzionym mamusi jej. Zamówiłyśmy: pizzę; Lav- Ice Tea, Becia- Pepsi, Ja- Sprite'a alb Mirindę.. nie pamiętam już.
14. Rath z zawzięciem pisała coś w notatniczku, a ja kręciłam filmy i pstrykałam zdjęcia aparacikiem Lav.
15. Nadeszło nasze zamówienie... a właściwie nie nasze. Pani przyniosła złą pizzę.
16. Zamieniłyśmy ją na właściwą
17. Pani przyniosła napoje. Lav zamiast ice tea dostała ice coffe. Cóż.
18. Pół-elfka stwierdziła, że moja rodzicielka robi lepszą kawę mrożoną, a my pochłaniałyśmy pizzę.
19. Zaczęły się kłótnie o to, kto pójdzie po keczup/nóż. Nikt nie chciał.
20. Musiałam wyliczać i padło na Lav Very Happy

21. Opierała się, ale w końcu poszła. Brutalnie ale higienicznie podzieliłam ostatni kawałek pizzy na czworo.
22. Nastąpiła agresywna reanimacja aparatu Lav, w którym padła bateria.
23. Opuściwszy pizzerię, udałyśmy się na Nokturn do pasmanterii.
24. Zakupiłam koraliki. Skierowałyśmy swe kroki do drogerii, gdzie zakupiłam koloryzujący spray do włosów barwy zielonej
25. Dziewczyny kupiły sobie lody
26. Przeniosłyśmy się na Plac Pedała, gdzie dokonałyśmy transformacji fryzurowej (w moim przypadku) i naprawiania zielonych włosów Lavenduni, bo miała iść do fotografa.
27. Skierowałyśmy swe kroki na zamek, ot, tak. Dla zabawy. Mała sesja fotograficzna w mrochnej dziurze i jaskini przyzamkowej. Znacie to straszliwe miejsce? Nie? A my znamy Razz

28. KAŁFLAND. To ZŁOOO. Robiłyśmy oborę. Jeżdżąc wózkami i wariując. Zakupiłśmy: paczkę płatków śniadaniowych MISIE KRAKSY (made in Kaufland) za 0,89zł; wodę mineralną małą- moją (made in Kaufland) za 0,69zł; sok tymbark- Lady in Red (ceny nie pamiętam); herbatę mrożoną FUN TEA wspólną (1,59zł), kubeczki plastikowe i zeszyty z jednorożcami, które pani zatrzymała przy kasie Crying or Very sad

29. W tymże straszliwym sklepie napotkałyśmy Księży z naszej parafii z jakimiś dzieciaczkami

jednego od prowadzenia oazy (ekhem) i mającego układy mafijne z moją siostrą, drugiego o nieznanym imieniu. Dziwnie się patrzyli na moje zielone włosy.
30. Niczym prawdziwe menele stałyśmy pod ZŁYYYM sklepem, pijąc FUN TEA
31. Przeniosłyśmy się nad jakieś menelowskie miejsce nas rzeką. Po tej herbacie i kraksach dostałyśmy takiej głupawki, jakbyśmy się naprawdę upiły. Nic dziwnego- tanie produkty niskiej jakości produkcji KAUFLANDOWEJ. ZŁOO!!
32. Śmiejąc się jak głupie i co chwilę się zataczając, ruszyłyśmy spowrotem, rozstając się po drodze
33. Razem z Lavendą skierowałyśmy swe kroki ku ul. Sobieskiego. Lav szła do FotoDoroty zrobić sobie zdjęcie do paszportu, a ja zmierzałam do babci
34. Śmiałyśmy się całą drogę. Z wszystkiego. Tak to jest jak się spożywa coś z Kauflandu.
35. Pod koniec już ledwo szłyśmy. Prawie płakałyśmy, dusząc się ze śmiechu. I nabijając się z Voldemorta, śmierciożerców i Alvina and the Chipmunks. Laughing

36. Lavenda poszła do pani Doroty Fotografki, a ja do mamy mojej mamy.
37. Po 10 minutach otrzymałam telefon od Lav:
Lav: Lunaaa.... wiesz co? *śmiech* znalazłam PIÓRKO!!! *śmiech*
Luna: Eeee.... taaaak? To fajnie..
Lav: Noooo.... *śmiech* pewnie jakiś ptak upuścił *śmiech*
Luna: *śmiech* i tylko po to dzwonisz? Żeby mi to powiedzieć.
Lav: *ze śmiertelną powagą* Mhm.
Luna: a co z fotografem?
Lav: Byłam, ale już... zamknięte *ton zasmuconego sześciolatka*
Luna: Ajć szkoda... w takim razie pa, zadzwoń do mnie, jak znajdziesz jeszcze jakieś piórko.
Lav: Dobra, zadzwonię..

//////////////////////
i to tyle. Nie wspomnę, kto miał zrobić to sprawozdanie pod moją nieobecność Evil or Very Mad

Zdjęcia wrzucę jak najszybciej dam radę, muszę je tylko wysępić od Lavenduni.

Lunarie Srebrzystooka

A oto fotki:
[link widoczny dla zalogowanych] Luna w drodze do miasta
[link widoczny dla zalogowanych] MROOCH! (Rath w Palermo)
[link widoczny dla zalogowanych] "Do dna kamraci, yo ho!"
[link widoczny dla zalogowanych] Eksperymenty fryzjerskie na Placu Pedała
[link widoczny dla zalogowanych] Lady in Red
[link widoczny dla zalogowanych] Jaskinia Przyzamkowa
[link widoczny dla zalogowanych] Jaskinia Przyzamkowa 2
[link widoczny dla zalogowanych] Nie mam pojęcia, cóż to było...
[link widoczny dla zalogowanych] Romantycznie jakoś...
[link widoczny dla zalogowanych] MISIE KRAKSY (Złooo z Kauflandu)
[link widoczny dla zalogowanych] Menele nad Sanem
[link widoczny dla zalogowanych] Kraksy 2 (nie wiem czemu tu samoistnie wyszły takie niesamowicie niebieskie oczy O_o

)
[link widoczny dla zalogowanych] Adminka w menelowskim wcieleniu
[link widoczny dla zalogowanych] KAUFLAND TO ZŁOOOO~!!

Gość

Zarąbiste te zdjęcia Very Happy

Lady in Red

Kurde to ja byłam tylko cholera mnie wylogowało

Rathes Shilene

"http://piankigora.w.interia.pl/Obraz%20127.jpg Nie mam pojęcia, cóż to było... " - ja Wam powiem, co to było. To była Adminka, łapiąca wyimaginowane postacie [ułożenie rąk]

No cóż.. jak menel to menel Laughing

A na tym emm ostatnim to ja mam paszczę otwartą. Glodna byłam, czy jak? Idiota