Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dziecię Pentagramu
Bezdomny Wróżbita
Dołączył: 13 Maj 2006
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/777 Skąd: A bo ja wiem?!
|
Wysłany: Czw 21:39, 01 Cze 2006 Temat postu: Byliśmy w lesie :D |
|
|
No więc jak jest napisane w tytule dziś byłem w lesie z moją Babcią Dział się duużo rzeczy... Coponiektóre przedstawię w punktach. A więc:
- Na początku było dużo Moherowych Babć.
- Chodzenie po krzakach za przewodnictwem Babci.
- Babcia straciła wianek w potoku.
- Później stwierdziła, że ma "rozruchane kości".
- Byłem wiązany do drzewa, i musiałem się wyplątać
- Babcia mnie biczowała
Ciekawe co dodasz od siebie Babciu
Pozdrawiam Wszystkich
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Morgoth, Mściwojem zwany
Wojownik
Dołączył: 27 Kwi 2006
Posty: 619
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 13/777 Skąd: Lasy Bieszczad
|
Wysłany: Pią 10:38, 02 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
jezusmariakrólowonazaryjska... wszyscy harcerze kochają wiązać innych a niektórzy jeszcze do tego lubią biczować.(sam wiem ze swoich doświadczeń ) co za ludzie... dewianci normalnie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dziecię Pentagramu
Bezdomny Wróżbita
Dołączył: 13 Maj 2006
Posty: 64
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/777 Skąd: A bo ja wiem?!
|
Wysłany: Pią 11:35, 02 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
To ja byłem wiazany i biczowany więc wiesz... :]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Rathes Shilene
Pani Cienia
Dołączył: 26 Kwi 2006
Posty: 1550
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/777 Skąd: ...z dawnego uśmiechu
|
Wysłany: Pią 16:33, 02 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Grr... Aleś się wnuczek wysilił, naprawdę. To teraz ja wszystko ładnie sprostuję :]
Był Dzień Dziecka. Biedne Jedyne Dziecko Moich Rodziców siedziało sobie właśnie przy kompie i rozmawiało o sprawach wagi państwowej, gdy nagle wnuczek wyraził chęć polezienia gdzieś. Jako, że potworzyca rodzicielką zwana mogła mieć jakieś niecne plany, postanowiłam skorzystać z okazji i czmychnąć. Plan był dobry, powiedziałam więc, że wybieram się do Soprano [coś trzeba było powiedzieć ] i opuściłam dom mój piękny. Kamil czekał juz w umówionym miejscu, a raczej na trasie do niego. Postanowiliśmy iść gdzieś w las - bo w końcu wszędzie dobrze, ale w chaszczach najlepiej
Spotkaliśmy sporo miłych pań, Wnuczek zachowywał się nienormalnie [ w pewnym stopniu, choć jak na niego - normalnie ], wzbudzając ich zgorszenie/zainteresowanie [właściwe podkreśl]. Po pewnym czasie dotarliśmy do skraju lasu, weszliśmy na ścieżkę... co mi się nie spodobało, wiec czym prędzej ją opuściłam. Kamil okazał brak rązsądku i pozwolił mi prowadzić. No wiec szlismy, szliśmy i szlismy, oddalając się coraz bardziej i znajdując coraz to ciekawsze błotko Dotarliśmy w pewnym momencie do potoczka, w czymś w rodzaju wąwozu. Nagle, ni stąd ni z owąd, zachciało mi się pleść wianki z paprotek, co też zaczełam robić [a co! ]. Już wkrótce nie byłam w tej działalności sama :]
Niestety, czas gonił i nadeszła pora, by ruszać. W dół, do potoczka zejść było łatwo [emm...], przez niego również, ale w moim przypadku z wyjściem bo błotnistym, stromym, osuwajacym sie zboczu wystąpiły problemy... Gdy któryś raz z kolei zsuwałam się z niego w niebezpieczny sposób, wianek spadł z mych rozczochranych włosów i poleciał do potoka - nie miałam jakoś ochoty po niego wracać. Wybłocona i zła zorientowałam się, że wcale nie muszę wspinać się na to niewiadomo-co. Obok bylo łagodne wejście [bez komentarza], którym podążyłam.
Później nie działo się nic szczególnie ciekawego, chociaż fajnie i tak było Te nieszczęsne kości... Cóż, przejęzyczyć się każdemu zdarza A "sz" na "ch" zmienić łatwo xP
Jako, że mi coś wyje w pokoju obok i jest to chyba matka, napiszę w skrócie. Cudem udało nam się wrócić w miejsce wyjścia. Zostało nam jeszcze pół godziny, a Wnuczek chciał sobie chyba kogoś do drzewa przywiazać... jedyna ofiara w zasięgu wzroku nie wyrazała chęci, a więc co zostało? Przywiązać sie samemu Ofiara, nagle awansujaca do roli emm psychopaty? mordercy? porywacza? pomogła w tym dziele, nie siląc sie na delikatnosć. Emm... Wnuczek nie protestował I przeżył, wiec źle nie jest.
Gdy minęło pół godziny zlitowałam się i pozwoliłam sprawdzić metodę przywiązywania do drzewa na sobie, co skończyło się tym, że jedną nogę miałam podkurczoną z tyłu, ręce powykręcane i nie mogłam utrzymać sie na nogach, a więc malowniczo runęłam
A na koniec sie zdenerwowałam... Jednak okładanie Wnuczka liną było bezcelowe - albo ja jestem koszmarnie słaba, albo on nie ma czucia
Nie, nie jestem sadystką. Żeby było jasne
Coś jeszcze powinnam wytłumaczyć?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1
|
|